Chords for PATOKALIPSA - RAZ KOZIE ŚMIERĆ (PROD. NASTYK) (MIUOSH DISS)
Tempo:
91.2 bpm
Chords used:
B
E
Em
F#
D
Tuning:Standard Tuning (EADGBE)Capo:+0fret
Start Jamming...
Ty mogę [Em] zniknąć
Ty mogę zniknąć
Ty mogę zniknąć
Ty mogę [B] zniknąć
Ty mogę zniknąć
Siema miłość
Pamiętasz co to konsekwencje?
Czujesz jakby zabić cię [E] frajerem, dostać kostę w [B] serce
Nosem kręcę na te groźby twoje
W rękach złaka, co to za film, że
Czubaka chce udawać z tupaka
Miałeś mi łamać nogi, ty po tym dzisiaj nie dojdziesz do siebie
Dalej udawaj, że nic ci nie [E] dzieje, a właśnie złamasz się, czy łamiesz [B] karierę?
Tyle lat na scenie
I [Em] wszyscy z ciebie szydzą, najlepsze co wyniosłeś z rapu to ten [B] telewizor
Mówią, że mi się to nie opłaci, że pewnie dostanę po pysku
Co ja [Em] mogę stracić?
Kurwa szacunek na [B] ślizgu?
Ty szacunek w cudzysłów [B] weź
Kiedy mówisz o sobie litości, wjazdy na chatę, łamanie kości, a na trackach tyle miłości
Nie powiedz fanom o RKM i co przed kamerą robiłeś
Właśnie teraz karmisz [E] małolatów, gównem, które wtedy zjadłeś
Taki z ciebie, zleka z typie, na co [B] czekasz, znisuj nas
Szkoda, że raperiem jesteś, tylko kiedy w GIFi się znajdę
Twoje paranoje mówią jasno, przebaliły ci się zwoje w głowie, światło skasło
Znałem właśnie takich jak typ, lepsie opowiadali właśnie by się przypodobać, wreszcie
Negatywne komentarze posprzątane, na argumenty przejebałeś piw nawet ze swoim fanem
Twoje wersje wydarzeń się trochę gubią, podobno nie masz [E] skrzydeła, poleciałeś [B] grubo
Mamy wspólnych znajomych, a ty kazałeś im wybierać między nami, a tobą, co za typ
Podobno to my zachowujemy się jak smarkacze, ale czy tak się zachowuje, kurwa, dorosły facet
Mówisz, że Kraków dał ci ciepłe powitanie, było ciepłe, bo cię kurwa olaliśmy chamie
Naszym celem nie jest szukanie po klasku, [Em] chcemy by twoja ksywa była synonimem [B] fałszu
Jesteś mocnym w gębie zerem, typie, tak i pogląd, wiesz dlaczego, [E] no bo robisz pytań na [B] okrągło
Jesteś definicją zera i wyznaczasz poziom chujni, muszę podjąć [E] udział, a niebo się ciągle mnożą [B] kurwy
Płytką wyobraźnie masz, ma to za to gin, zacznij [E] dokładać im buzki do swoich płyt
Bo chcą się wozić na mieście, a mogą skończyć na chrześle, bo słuchanie ciebie, kurwa, serio, grozi [B] kalectwem
Umysłowym dziwko, jak masz skillet, bo je pokaż, chuj rabotnych, [E] a nawet ciebie skoro wciąż [B] się topasz
Choć skurwelu zrymujemy coś do słowa rozwój, zmieniam rym, [E] wychodzisz ty, skumaj, dobra, nie [B] do rozwój
Dopotrzebuję bez przydeł, a tu pasuje punchline, ich [E] potrzebujesz, bo w buźnikach latasz po [B] gimnazjach
Nowe światło, widzę ciemność, to gimba zapowie, wciskasz im [E] ciemnotę, a envison się przewraca [B] w grobie
Tytuł to wiadomo, zatuszować chuj nie pragną, się wydało [E] w końcu, najciemniej jest pod [B] latarnią
Dorosłeś do rapu też, bardzo prawidnie, przez tych fanów [E] powinni cię skarżyć o [B] pedofilię
Strasznie brzydkie urosło to do takiej skali, że gdy ty [E] podbiłeś wersy, rodzili się [B] twoi fani
Spora przerwa, spora przestać, bo z grubsza panaka, twoje wersy to [Em] dla tętych chip instrukcja jak płakać
Ty mogę zniknąć
[B] Nawet moi fani [F#] mówią mi już pogrzeb Miłosza, ja ze śmiechem pytam ich po co wrócić [B] ręce
Dzwonię do Empiku, zamawiam pogrzeb Miłosza, miła pani mówi mi, że do tygodnia będzie
Nazwałeś się panem doskonale, goń do pasa nowa, widzę capie, [E] że mitologia to twoja [B] słaba strona
Odcinasz kupony, że mamy polot, cię boli bardzo, nie rozumiesz, że to liczy się honor, nie honorarium
Zamawiamy ludziom nagrywać z nami, ty lepiej hamuj nerwy, kto jest z tobą, [E] kurwa, stres kredyt, Tomaszek [B] Jaruzelski
Obiecywałeś, że mnie odwiedzisz, chciałeś telefon, teraz żałuję, bo jesteś [E] najmaskodniejszą szmatą, jakiej kiedykolwiek [B] lałem numer
Lamentujesz teraz, nie chcesz bifu, spoko, w sumie wstyd, to nie [E] posty na fejsie, tego nie usuniesz
Postawię ci [B] pomnik, to twoja publika będzie dumna, padło z jadłoń, se wysrało i znowu lepiło gówno
Może opowiesz fanom, jak bardzo ich szanujesz, stawka 6 koła, brakowało kilku stówek
10 minut przed koncertem nasza gwiazdka rzecze, całe 6 koła albo nie wychmoty śmiecie
Dobrze wiedział, że jest chujowa frekwencja, inni to rozkminili, tutaj proprzybrać siwersa
Zakochany w sobie kundle, go większy niż wieża w Dubaju, więc trzeba cisnąć go w kurwę
Reggaeton jest wspólnie od skór populista, w Turcje miłość numer jeden na populistach
Jak być autentyczny wreszcie, skoro kurwa nawet [Em] nie ma szacunku u siebie w mieście
Zamykam temat, ojebią mnie błachostki, jedno wiem [Em] na pewno już nie przybijemy [B] piątki
Wszyscy wiemy, że jesteś na scenie inkognito, pozdrawiam miłosz hipokryto
Patrzę się na ciebie, no wiadomo, pecha z typa, śmieję się nad [E] im, pogrzebie też wiadomo
[B] Pecha z typa, nawijałeś o jedynce, że blisko do zera, [E] pisząc nie masz chyba zbyt [B] blisko do ksera
Gówno wiesz i się przeliczyłeś za to, od jedynki, [E] blisko jest do dwójki, ty obsra nasz szmato
Matematyk, [D] niedzielny raperze, odpuść już, [A] twoje obliczenia niezłe, [B] najebałeś ośmiu w dwóch
Ja nie liczyłbym na siebie, mając swój iloraz, że stałeś za ochroną
To już zapominałeś dodać?
I że podbiliśmy swój ten?
Co też zapomniałeś dodać?
I że wyszedłeś na kurwę?
Co też zapomniałeś dodać?
Masz się chyba za gangstera, patrz oczy płakną
Poza nocka tylko pierwszy członiec zgodny z prawdą
Kto się chował za kobietę, jak żeś to rozkminił?
Jak to mogłeś widzieć, patrząc na plecy goryli?
Masz hajs, rapu bardzo fajnie, choć to nie zły bezsens
Jak to jest, trzemie nie, a przy nas biedny jesteś
Podziemie rozlicza na churek sumienia zmóg, choćbyś zarabiał [E] miliony, szacunku nie kupisz tu
[D#]
Ty mogę zniknąć
Ty mogę zniknąć
Ty mogę [B] zniknąć
Ty mogę zniknąć
Siema miłość
Pamiętasz co to konsekwencje?
Czujesz jakby zabić cię [E] frajerem, dostać kostę w [B] serce
Nosem kręcę na te groźby twoje
W rękach złaka, co to za film, że
Czubaka chce udawać z tupaka
Miałeś mi łamać nogi, ty po tym dzisiaj nie dojdziesz do siebie
Dalej udawaj, że nic ci nie [E] dzieje, a właśnie złamasz się, czy łamiesz [B] karierę?
Tyle lat na scenie
I [Em] wszyscy z ciebie szydzą, najlepsze co wyniosłeś z rapu to ten [B] telewizor
Mówią, że mi się to nie opłaci, że pewnie dostanę po pysku
Co ja [Em] mogę stracić?
Kurwa szacunek na [B] ślizgu?
Ty szacunek w cudzysłów [B] weź
Kiedy mówisz o sobie litości, wjazdy na chatę, łamanie kości, a na trackach tyle miłości
Nie powiedz fanom o RKM i co przed kamerą robiłeś
Właśnie teraz karmisz [E] małolatów, gównem, które wtedy zjadłeś
Taki z ciebie, zleka z typie, na co [B] czekasz, znisuj nas
Szkoda, że raperiem jesteś, tylko kiedy w GIFi się znajdę
Twoje paranoje mówią jasno, przebaliły ci się zwoje w głowie, światło skasło
Znałem właśnie takich jak typ, lepsie opowiadali właśnie by się przypodobać, wreszcie
Negatywne komentarze posprzątane, na argumenty przejebałeś piw nawet ze swoim fanem
Twoje wersje wydarzeń się trochę gubią, podobno nie masz [E] skrzydeła, poleciałeś [B] grubo
Mamy wspólnych znajomych, a ty kazałeś im wybierać między nami, a tobą, co za typ
Podobno to my zachowujemy się jak smarkacze, ale czy tak się zachowuje, kurwa, dorosły facet
Mówisz, że Kraków dał ci ciepłe powitanie, było ciepłe, bo cię kurwa olaliśmy chamie
Naszym celem nie jest szukanie po klasku, [Em] chcemy by twoja ksywa była synonimem [B] fałszu
Jesteś mocnym w gębie zerem, typie, tak i pogląd, wiesz dlaczego, [E] no bo robisz pytań na [B] okrągło
Jesteś definicją zera i wyznaczasz poziom chujni, muszę podjąć [E] udział, a niebo się ciągle mnożą [B] kurwy
Płytką wyobraźnie masz, ma to za to gin, zacznij [E] dokładać im buzki do swoich płyt
Bo chcą się wozić na mieście, a mogą skończyć na chrześle, bo słuchanie ciebie, kurwa, serio, grozi [B] kalectwem
Umysłowym dziwko, jak masz skillet, bo je pokaż, chuj rabotnych, [E] a nawet ciebie skoro wciąż [B] się topasz
Choć skurwelu zrymujemy coś do słowa rozwój, zmieniam rym, [E] wychodzisz ty, skumaj, dobra, nie [B] do rozwój
Dopotrzebuję bez przydeł, a tu pasuje punchline, ich [E] potrzebujesz, bo w buźnikach latasz po [B] gimnazjach
Nowe światło, widzę ciemność, to gimba zapowie, wciskasz im [E] ciemnotę, a envison się przewraca [B] w grobie
Tytuł to wiadomo, zatuszować chuj nie pragną, się wydało [E] w końcu, najciemniej jest pod [B] latarnią
Dorosłeś do rapu też, bardzo prawidnie, przez tych fanów [E] powinni cię skarżyć o [B] pedofilię
Strasznie brzydkie urosło to do takiej skali, że gdy ty [E] podbiłeś wersy, rodzili się [B] twoi fani
Spora przerwa, spora przestać, bo z grubsza panaka, twoje wersy to [Em] dla tętych chip instrukcja jak płakać
Ty mogę zniknąć
[B] Nawet moi fani [F#] mówią mi już pogrzeb Miłosza, ja ze śmiechem pytam ich po co wrócić [B] ręce
Dzwonię do Empiku, zamawiam pogrzeb Miłosza, miła pani mówi mi, że do tygodnia będzie
Nazwałeś się panem doskonale, goń do pasa nowa, widzę capie, [E] że mitologia to twoja [B] słaba strona
Odcinasz kupony, że mamy polot, cię boli bardzo, nie rozumiesz, że to liczy się honor, nie honorarium
Zamawiamy ludziom nagrywać z nami, ty lepiej hamuj nerwy, kto jest z tobą, [E] kurwa, stres kredyt, Tomaszek [B] Jaruzelski
Obiecywałeś, że mnie odwiedzisz, chciałeś telefon, teraz żałuję, bo jesteś [E] najmaskodniejszą szmatą, jakiej kiedykolwiek [B] lałem numer
Lamentujesz teraz, nie chcesz bifu, spoko, w sumie wstyd, to nie [E] posty na fejsie, tego nie usuniesz
Postawię ci [B] pomnik, to twoja publika będzie dumna, padło z jadłoń, se wysrało i znowu lepiło gówno
Może opowiesz fanom, jak bardzo ich szanujesz, stawka 6 koła, brakowało kilku stówek
10 minut przed koncertem nasza gwiazdka rzecze, całe 6 koła albo nie wychmoty śmiecie
Dobrze wiedział, że jest chujowa frekwencja, inni to rozkminili, tutaj proprzybrać siwersa
Zakochany w sobie kundle, go większy niż wieża w Dubaju, więc trzeba cisnąć go w kurwę
Reggaeton jest wspólnie od skór populista, w Turcje miłość numer jeden na populistach
Jak być autentyczny wreszcie, skoro kurwa nawet [Em] nie ma szacunku u siebie w mieście
Zamykam temat, ojebią mnie błachostki, jedno wiem [Em] na pewno już nie przybijemy [B] piątki
Wszyscy wiemy, że jesteś na scenie inkognito, pozdrawiam miłosz hipokryto
Patrzę się na ciebie, no wiadomo, pecha z typa, śmieję się nad [E] im, pogrzebie też wiadomo
[B] Pecha z typa, nawijałeś o jedynce, że blisko do zera, [E] pisząc nie masz chyba zbyt [B] blisko do ksera
Gówno wiesz i się przeliczyłeś za to, od jedynki, [E] blisko jest do dwójki, ty obsra nasz szmato
Matematyk, [D] niedzielny raperze, odpuść już, [A] twoje obliczenia niezłe, [B] najebałeś ośmiu w dwóch
Ja nie liczyłbym na siebie, mając swój iloraz, że stałeś za ochroną
To już zapominałeś dodać?
I że podbiliśmy swój ten?
Co też zapomniałeś dodać?
I że wyszedłeś na kurwę?
Co też zapomniałeś dodać?
Masz się chyba za gangstera, patrz oczy płakną
Poza nocka tylko pierwszy członiec zgodny z prawdą
Kto się chował za kobietę, jak żeś to rozkminił?
Jak to mogłeś widzieć, patrząc na plecy goryli?
Masz hajs, rapu bardzo fajnie, choć to nie zły bezsens
Jak to jest, trzemie nie, a przy nas biedny jesteś
Podziemie rozlicza na churek sumienia zmóg, choćbyś zarabiał [E] miliony, szacunku nie kupisz tu
[D#]
Key:
B
E
Em
F#
D
B
E
Em
_ _ _ _ _ _ _
Ty mogę [Em] zniknąć
Ty mogę zniknąć
Ty mogę zniknąć
Ty mogę [B] zniknąć
Ty mogę zniknąć
Siema miłość
Pamiętasz co to konsekwencje?
Czujesz jakby zabić cię [E] frajerem, dostać kostę w [B] serce
Nosem kręcę na te groźby twoje
W rękach złaka, co to za film, że
Czubaka chce udawać z tupaka
Miałeś mi łamać nogi, ty po tym dzisiaj nie dojdziesz do siebie
Dalej udawaj, że nic ci nie [E] dzieje, a właśnie złamasz się, czy łamiesz [B] karierę?
Tyle lat na scenie
I [Em] wszyscy z ciebie szydzą, najlepsze co wyniosłeś z rapu to ten [B] telewizor
Mówią, że mi się to nie opłaci, że pewnie dostanę po pysku
Co ja [Em] mogę stracić?
Kurwa szacunek na [B] ślizgu?
Ty szacunek w cudzysłów [B] weź
Kiedy mówisz o sobie litości, wjazdy na chatę, łamanie kości, a na trackach tyle miłości
Nie powiedz fanom o RKM i co przed kamerą robiłeś
Właśnie teraz karmisz [E] małolatów, gównem, które wtedy zjadłeś
Taki z ciebie, zleka z typie, na co [B] czekasz, znisuj nas
Szkoda, że raperiem jesteś, tylko kiedy w GIFi się znajdę
Twoje paranoje mówią jasno, przebaliły ci się zwoje w głowie, światło skasło
Znałem właśnie takich jak typ, lepsie opowiadali właśnie by się przypodobać, wreszcie
Negatywne komentarze posprzątane, na argumenty przejebałeś piw nawet ze swoim fanem
Twoje wersje wydarzeń się trochę gubią, podobno nie masz [E] skrzydeła, poleciałeś [B] grubo
Mamy wspólnych znajomych, a ty kazałeś im wybierać między nami, a tobą, co za typ
Podobno to my zachowujemy się jak smarkacze, ale czy tak się zachowuje, kurwa, dorosły facet
Mówisz, że Kraków dał ci ciepłe powitanie, było ciepłe, bo cię kurwa olaliśmy chamie
Naszym celem nie jest szukanie po klasku, [Em] chcemy by twoja ksywa była synonimem [B] fałszu
Jesteś mocnym w gębie zerem, typie, tak i pogląd, wiesz dlaczego, [E] no bo robisz pytań na [B] okrągło
Jesteś definicją zera i wyznaczasz poziom chujni, muszę podjąć [E] udział, a niebo się ciągle mnożą [B] kurwy
Płytką wyobraźnie masz, ma to za to gin, zacznij [E] dokładać im buzki do swoich płyt
Bo chcą się wozić na mieście, a mogą skończyć na chrześle, bo słuchanie ciebie, kurwa, serio, grozi [B] kalectwem
Umysłowym dziwko, jak masz skillet, bo je pokaż, chuj rabotnych, [E] a nawet ciebie skoro wciąż [B] się topasz
Choć skurwelu zrymujemy coś do słowa rozwój, zmieniam rym, [E] wychodzisz ty, skumaj, dobra, nie [B] do rozwój
Dopotrzebuję bez przydeł, a tu pasuje punchline, ich [E] potrzebujesz, bo w buźnikach latasz po [B] gimnazjach
Nowe światło, widzę ciemność, to gimba zapowie, wciskasz im [E] ciemnotę, a envison się przewraca [B] w grobie
Tytuł to wiadomo, zatuszować chuj nie pragną, się wydało [E] w końcu, najciemniej jest pod [B] latarnią
Dorosłeś do rapu też, bardzo prawidnie, przez tych fanów [E] powinni cię skarżyć o [B] pedofilię
Strasznie brzydkie urosło to do takiej skali, że gdy ty [E] podbiłeś wersy, rodzili się [B] twoi fani
Spora przerwa, spora przestać, bo z grubsza panaka, twoje wersy to [Em] dla tętych chip instrukcja jak płakać
Ty mogę zniknąć _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _
[B] Nawet moi fani [F#] mówią mi już pogrzeb Miłosza, ja ze śmiechem pytam ich po co wrócić [B] ręce
Dzwonię do Empiku, zamawiam pogrzeb Miłosza, miła pani mówi mi, że do tygodnia będzie
Nazwałeś się panem doskonale, goń do pasa nowa, widzę capie, [E] że mitologia to twoja [B] słaba strona
Odcinasz kupony, że mamy polot, cię boli bardzo, nie rozumiesz, że to liczy się honor, nie honorarium
Zamawiamy ludziom nagrywać z nami, ty lepiej hamuj nerwy, kto jest z tobą, [E] kurwa, stres kredyt, Tomaszek [B] Jaruzelski
Obiecywałeś, że mnie odwiedzisz, chciałeś telefon, teraz żałuję, bo jesteś [E] najmaskodniejszą szmatą, jakiej kiedykolwiek [B] lałem numer
Lamentujesz teraz, nie chcesz bifu, spoko, w sumie wstyd, to nie [E] posty na fejsie, tego nie usuniesz
Postawię ci [B] pomnik, to twoja publika będzie dumna, padło z jadłoń, se wysrało i znowu lepiło gówno
Może opowiesz fanom, jak bardzo ich szanujesz, stawka 6 koła, brakowało kilku stówek
10 minut przed koncertem nasza gwiazdka rzecze, całe 6 koła albo nie wychmoty śmiecie
Dobrze wiedział, że jest chujowa frekwencja, inni to rozkminili, tutaj proprzybrać siwersa
Zakochany w sobie kundle, go większy niż wieża w Dubaju, więc trzeba cisnąć go w kurwę
Reggaeton jest wspólnie od skór populista, w Turcje miłość numer jeden na populistach
Jak być autentyczny wreszcie, skoro kurwa nawet [Em] nie ma szacunku u siebie w mieście
Zamykam temat, ojebią mnie błachostki, jedno wiem [Em] na pewno już nie przybijemy [B] piątki
Wszyscy wiemy, że jesteś na scenie inkognito, pozdrawiam miłosz hipokryto
Patrzę się na ciebie, no wiadomo, pecha z typa, śmieję się nad [E] im, pogrzebie też wiadomo
[B] Pecha z typa, nawijałeś o jedynce, że blisko do zera, [E] pisząc nie masz chyba zbyt [B] blisko do ksera
Gówno wiesz i się przeliczyłeś za to, od jedynki, [E] blisko jest do dwójki, ty obsra nasz szmato
Matematyk, [D] niedzielny raperze, odpuść już, [A] twoje obliczenia niezłe, [B] najebałeś ośmiu w dwóch
Ja nie liczyłbym na siebie, mając swój iloraz, że stałeś za ochroną
To już zapominałeś dodać?
I że podbiliśmy swój ten?
Co też zapomniałeś dodać?
I że wyszedłeś na kurwę?
Co też zapomniałeś dodać?
Masz się chyba za gangstera, patrz oczy płakną
Poza nocka tylko pierwszy członiec zgodny z prawdą
Kto się chował za kobietę, jak żeś to rozkminił?
Jak to mogłeś widzieć, patrząc na plecy goryli?
Masz hajs, rapu bardzo fajnie, choć to nie zły bezsens
Jak to jest, trzemie nie, a przy nas biedny jesteś
Podziemie rozlicza na churek sumienia zmóg, choćbyś zarabiał [E] miliony, szacunku nie kupisz tu
[D#] _ _ _ _ _ _
Ty mogę [Em] zniknąć
Ty mogę zniknąć
Ty mogę zniknąć
Ty mogę [B] zniknąć
Ty mogę zniknąć
Siema miłość
Pamiętasz co to konsekwencje?
Czujesz jakby zabić cię [E] frajerem, dostać kostę w [B] serce
Nosem kręcę na te groźby twoje
W rękach złaka, co to za film, że
Czubaka chce udawać z tupaka
Miałeś mi łamać nogi, ty po tym dzisiaj nie dojdziesz do siebie
Dalej udawaj, że nic ci nie [E] dzieje, a właśnie złamasz się, czy łamiesz [B] karierę?
Tyle lat na scenie
I [Em] wszyscy z ciebie szydzą, najlepsze co wyniosłeś z rapu to ten [B] telewizor
Mówią, że mi się to nie opłaci, że pewnie dostanę po pysku
Co ja [Em] mogę stracić?
Kurwa szacunek na [B] ślizgu?
Ty szacunek w cudzysłów [B] weź
Kiedy mówisz o sobie litości, wjazdy na chatę, łamanie kości, a na trackach tyle miłości
Nie powiedz fanom o RKM i co przed kamerą robiłeś
Właśnie teraz karmisz [E] małolatów, gównem, które wtedy zjadłeś
Taki z ciebie, zleka z typie, na co [B] czekasz, znisuj nas
Szkoda, że raperiem jesteś, tylko kiedy w GIFi się znajdę
Twoje paranoje mówią jasno, przebaliły ci się zwoje w głowie, światło skasło
Znałem właśnie takich jak typ, lepsie opowiadali właśnie by się przypodobać, wreszcie
Negatywne komentarze posprzątane, na argumenty przejebałeś piw nawet ze swoim fanem
Twoje wersje wydarzeń się trochę gubią, podobno nie masz [E] skrzydeła, poleciałeś [B] grubo
Mamy wspólnych znajomych, a ty kazałeś im wybierać między nami, a tobą, co za typ
Podobno to my zachowujemy się jak smarkacze, ale czy tak się zachowuje, kurwa, dorosły facet
Mówisz, że Kraków dał ci ciepłe powitanie, było ciepłe, bo cię kurwa olaliśmy chamie
Naszym celem nie jest szukanie po klasku, [Em] chcemy by twoja ksywa była synonimem [B] fałszu
Jesteś mocnym w gębie zerem, typie, tak i pogląd, wiesz dlaczego, [E] no bo robisz pytań na [B] okrągło
Jesteś definicją zera i wyznaczasz poziom chujni, muszę podjąć [E] udział, a niebo się ciągle mnożą [B] kurwy
Płytką wyobraźnie masz, ma to za to gin, zacznij [E] dokładać im buzki do swoich płyt
Bo chcą się wozić na mieście, a mogą skończyć na chrześle, bo słuchanie ciebie, kurwa, serio, grozi [B] kalectwem
Umysłowym dziwko, jak masz skillet, bo je pokaż, chuj rabotnych, [E] a nawet ciebie skoro wciąż [B] się topasz
Choć skurwelu zrymujemy coś do słowa rozwój, zmieniam rym, [E] wychodzisz ty, skumaj, dobra, nie [B] do rozwój
Dopotrzebuję bez przydeł, a tu pasuje punchline, ich [E] potrzebujesz, bo w buźnikach latasz po [B] gimnazjach
Nowe światło, widzę ciemność, to gimba zapowie, wciskasz im [E] ciemnotę, a envison się przewraca [B] w grobie
Tytuł to wiadomo, zatuszować chuj nie pragną, się wydało [E] w końcu, najciemniej jest pod [B] latarnią
Dorosłeś do rapu też, bardzo prawidnie, przez tych fanów [E] powinni cię skarżyć o [B] pedofilię
Strasznie brzydkie urosło to do takiej skali, że gdy ty [E] podbiłeś wersy, rodzili się [B] twoi fani
Spora przerwa, spora przestać, bo z grubsza panaka, twoje wersy to [Em] dla tętych chip instrukcja jak płakać
Ty mogę zniknąć _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _
[B] Nawet moi fani [F#] mówią mi już pogrzeb Miłosza, ja ze śmiechem pytam ich po co wrócić [B] ręce
Dzwonię do Empiku, zamawiam pogrzeb Miłosza, miła pani mówi mi, że do tygodnia będzie
Nazwałeś się panem doskonale, goń do pasa nowa, widzę capie, [E] że mitologia to twoja [B] słaba strona
Odcinasz kupony, że mamy polot, cię boli bardzo, nie rozumiesz, że to liczy się honor, nie honorarium
Zamawiamy ludziom nagrywać z nami, ty lepiej hamuj nerwy, kto jest z tobą, [E] kurwa, stres kredyt, Tomaszek [B] Jaruzelski
Obiecywałeś, że mnie odwiedzisz, chciałeś telefon, teraz żałuję, bo jesteś [E] najmaskodniejszą szmatą, jakiej kiedykolwiek [B] lałem numer
Lamentujesz teraz, nie chcesz bifu, spoko, w sumie wstyd, to nie [E] posty na fejsie, tego nie usuniesz
Postawię ci [B] pomnik, to twoja publika będzie dumna, padło z jadłoń, se wysrało i znowu lepiło gówno
Może opowiesz fanom, jak bardzo ich szanujesz, stawka 6 koła, brakowało kilku stówek
10 minut przed koncertem nasza gwiazdka rzecze, całe 6 koła albo nie wychmoty śmiecie
Dobrze wiedział, że jest chujowa frekwencja, inni to rozkminili, tutaj proprzybrać siwersa
Zakochany w sobie kundle, go większy niż wieża w Dubaju, więc trzeba cisnąć go w kurwę
Reggaeton jest wspólnie od skór populista, w Turcje miłość numer jeden na populistach
Jak być autentyczny wreszcie, skoro kurwa nawet [Em] nie ma szacunku u siebie w mieście
Zamykam temat, ojebią mnie błachostki, jedno wiem [Em] na pewno już nie przybijemy [B] piątki
Wszyscy wiemy, że jesteś na scenie inkognito, pozdrawiam miłosz hipokryto
Patrzę się na ciebie, no wiadomo, pecha z typa, śmieję się nad [E] im, pogrzebie też wiadomo
[B] Pecha z typa, nawijałeś o jedynce, że blisko do zera, [E] pisząc nie masz chyba zbyt [B] blisko do ksera
Gówno wiesz i się przeliczyłeś za to, od jedynki, [E] blisko jest do dwójki, ty obsra nasz szmato
Matematyk, [D] niedzielny raperze, odpuść już, [A] twoje obliczenia niezłe, [B] najebałeś ośmiu w dwóch
Ja nie liczyłbym na siebie, mając swój iloraz, że stałeś za ochroną
To już zapominałeś dodać?
I że podbiliśmy swój ten?
Co też zapomniałeś dodać?
I że wyszedłeś na kurwę?
Co też zapomniałeś dodać?
Masz się chyba za gangstera, patrz oczy płakną
Poza nocka tylko pierwszy członiec zgodny z prawdą
Kto się chował za kobietę, jak żeś to rozkminił?
Jak to mogłeś widzieć, patrząc na plecy goryli?
Masz hajs, rapu bardzo fajnie, choć to nie zły bezsens
Jak to jest, trzemie nie, a przy nas biedny jesteś
Podziemie rozlicza na churek sumienia zmóg, choćbyś zarabiał [E] miliony, szacunku nie kupisz tu
[D#] _ _ _ _ _ _