Chords for Donatan Percival Schuttenbach RÓWNONOC feat. Pezet, Gural, Pih - Budź Się [Official Video]
Tempo:
123.75 bpm
Chords used:
C#m
E
C#
D
D#
Tuning:Standard Tuning (EADGBE)Capo:+0fret
Start Jamming...
[D#]
[C#m]
Chcemy mieć [E] niemieckie fury, japońskie motocykle, amerykańskie buty i zaliczyć tajską [C#m] cipkę.
Mamy morze i góry, Bałtyki mur zasychle i robimy awantury, pijąc wódkę i miód pitny.
Ze słowiańskiej kultury w sobie mam słowiańską krew, wcale jej nie czuję, ale budzi czasem dziwny zew.
I gdy wybije, to robi się patetycznie, jak strzeg okam, to zabije, strząc szlokam albo wyje.
[E] Moja ekipa bez koszulek na [C#] ulicach śnieje, [E] śpiewamy kuriem, kryzanty my [C#m] złotiste.
Kultura i etyka szybko jak to znika, gdzie?
Choć każdy czuje, że dać mordę za ojczyznę chce.
Za tych co na obrzydnie kielon kurę zrobię, pij!
Słowianin, Polak wyjeżdżuje, będzie w mordę bił.
Gdy tryf bieszczadny, włączasz je w poranek, krypta clean.
Stadno z gromadnym strzelniem wpadnie do nas słaby splin.
Ukradkiem klacz, kacz się tu z kolejnym wrzaskiem, co inteligentniejsze wie, że zrobiło się w szaśnie.
[E] Literatura, wiedza i kultura, [G#] bo to znów, nie [C#m] lubię w sobie tego gbóra, chcę mieć spokój już.
Ej, ej, ej, ura!
Flow [E] z Poznania, tu gdzie polańskie plemię, w górach amerykańskich, afrykańskie [C#m] bębnienie.
[E] Czuć afrykańskie palenie, nie [C#m] mówię ormiańskie jedzenie.
Świata ma szamańskie widzenie, polskie gadanie, z twoim boiskiem na scenie.
Czuję słońskie dupienie, a japońskim systemie, preferuję [C#] starowiejskie leczenie.
Poprzez miejskie brzmienie, słowiańskie grzenie.
Wioskowy raga mówi, niech poleje się stoliczna ja.
Let's get goofy, wszystkie bandy okoliczne znam.
Zmienia oblicza gra, pierwsi do bicia i do bicia, niegdyś nie oświatł Szykna, Woronicza.
Dziś, [C#m] gadka tajemnicza, jakbyś golił Hitchcocka.
Wypalam zapalniczką, plan, walefry jak kliczko mam.
Tą magiczną gadkę specyficzną, swoją publiczność, nią piję pod tą okoliczność.
No, no, no, no, no, no, no, no, no, no, no, no, no, no, no.
Pomorduje na ulicach.
Załuje ziemię przy oku, tu po grogach.
Pozostał popiół za plecami, żyję bez kryz betonowy w bloku.
To duma tak w oczach błysy, nie zostawiamy zwłok bliskich.
Na polu bitwy mozyki mam głośno jak świnia, ale jestem swój,
mówię wprost, co mi leży na wątrobie, jestem znany.
Wiesz czego, te strony zły, no, nawet Meksykistana wpierdalają na szpito.
Wnosimy zegarki, szczęście mamy częściej niż czasem
Wyjście samym tęsknimy za łasę
Nieraz głową w ścianę, innym razem pestka
Wszystko zgodnie z prawem, nie koniec jednym kodeksa
Zmarażki na twarzach jak biedna, wychwalone na wyględy
Nie chce z nami wypić wódki, nie chce bronić, bo starejka
Nieraz tej rani, zalani w trupa, Bóg jest z nami
Poza tym zbyt wielcy wyupa, smutnik to na ustach
Idziemy ciemną drogą, tylko [E] nasze kobiety
Także są urodą, lewastwo pluje jadem
[C#] Ciemno go [D] zlazł, my, my to pamięć najlepszych [C#] czasów
[D] [C#]
[C#m]
Chcemy mieć [E] niemieckie fury, japońskie motocykle, amerykańskie buty i zaliczyć tajską [C#m] cipkę.
Mamy morze i góry, Bałtyki mur zasychle i robimy awantury, pijąc wódkę i miód pitny.
Ze słowiańskiej kultury w sobie mam słowiańską krew, wcale jej nie czuję, ale budzi czasem dziwny zew.
I gdy wybije, to robi się patetycznie, jak strzeg okam, to zabije, strząc szlokam albo wyje.
[E] Moja ekipa bez koszulek na [C#] ulicach śnieje, [E] śpiewamy kuriem, kryzanty my [C#m] złotiste.
Kultura i etyka szybko jak to znika, gdzie?
Choć każdy czuje, że dać mordę za ojczyznę chce.
Za tych co na obrzydnie kielon kurę zrobię, pij!
Słowianin, Polak wyjeżdżuje, będzie w mordę bił.
Gdy tryf bieszczadny, włączasz je w poranek, krypta clean.
Stadno z gromadnym strzelniem wpadnie do nas słaby splin.
Ukradkiem klacz, kacz się tu z kolejnym wrzaskiem, co inteligentniejsze wie, że zrobiło się w szaśnie.
[E] Literatura, wiedza i kultura, [G#] bo to znów, nie [C#m] lubię w sobie tego gbóra, chcę mieć spokój już.
Ej, ej, ej, ura!
Flow [E] z Poznania, tu gdzie polańskie plemię, w górach amerykańskich, afrykańskie [C#m] bębnienie.
[E] Czuć afrykańskie palenie, nie [C#m] mówię ormiańskie jedzenie.
Świata ma szamańskie widzenie, polskie gadanie, z twoim boiskiem na scenie.
Czuję słońskie dupienie, a japońskim systemie, preferuję [C#] starowiejskie leczenie.
Poprzez miejskie brzmienie, słowiańskie grzenie.
Wioskowy raga mówi, niech poleje się stoliczna ja.
Let's get goofy, wszystkie bandy okoliczne znam.
Zmienia oblicza gra, pierwsi do bicia i do bicia, niegdyś nie oświatł Szykna, Woronicza.
Dziś, [C#m] gadka tajemnicza, jakbyś golił Hitchcocka.
Wypalam zapalniczką, plan, walefry jak kliczko mam.
Tą magiczną gadkę specyficzną, swoją publiczność, nią piję pod tą okoliczność.
No, no, no, no, no, no, no, no, no, no, no, no, no, no, no.
Pomorduje na ulicach.
Załuje ziemię przy oku, tu po grogach.
Pozostał popiół za plecami, żyję bez kryz betonowy w bloku.
To duma tak w oczach błysy, nie zostawiamy zwłok bliskich.
Na polu bitwy mozyki mam głośno jak świnia, ale jestem swój,
mówię wprost, co mi leży na wątrobie, jestem znany.
Wiesz czego, te strony zły, no, nawet Meksykistana wpierdalają na szpito.
Wnosimy zegarki, szczęście mamy częściej niż czasem
Wyjście samym tęsknimy za łasę
Nieraz głową w ścianę, innym razem pestka
Wszystko zgodnie z prawem, nie koniec jednym kodeksa
Zmarażki na twarzach jak biedna, wychwalone na wyględy
Nie chce z nami wypić wódki, nie chce bronić, bo starejka
Nieraz tej rani, zalani w trupa, Bóg jest z nami
Poza tym zbyt wielcy wyupa, smutnik to na ustach
Idziemy ciemną drogą, tylko [E] nasze kobiety
Także są urodą, lewastwo pluje jadem
[C#] Ciemno go [D] zlazł, my, my to pamięć najlepszych [C#] czasów
[D] [C#]
Key:
C#m
E
C#
D
D#
C#m
E
C#
_ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ [D#] _ _ _
_ [C#m] _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ Chcemy mieć [E] niemieckie fury, japońskie motocykle, amerykańskie buty i zaliczyć tajską [C#m] cipkę.
Mamy morze i góry, Bałtyki mur zasychle i robimy awantury, pijąc wódkę i miód pitny.
Ze słowiańskiej kultury w sobie mam słowiańską krew, wcale jej nie czuję, ale budzi czasem dziwny zew.
I gdy wybije, to robi się patetycznie, jak strzeg okam, to zabije, strząc szlokam albo wyje.
[E] Moja ekipa bez koszulek na [C#] ulicach śnieje, [E] śpiewamy kuriem, kryzanty my [C#m] złotiste.
Kultura i etyka szybko jak to znika, gdzie?
Choć każdy czuje, że dać mordę za ojczyznę chce.
Za tych co na obrzydnie kielon kurę zrobię, pij!
Słowianin, Polak wyjeżdżuje, będzie w mordę bił.
Gdy tryf bieszczadny, włączasz je w poranek, krypta clean.
Stadno z gromadnym strzelniem wpadnie do nas słaby splin.
Ukradkiem klacz, kacz się tu z kolejnym wrzaskiem, co inteligentniejsze wie, że zrobiło się w szaśnie.
[E] Literatura, wiedza i kultura, [G#] bo to znów, nie [C#m] lubię w sobie tego gbóra, chcę mieć spokój już.
_ _ _ _ _ Ej, ej, ej, ura!
Flow [E] z Poznania, tu gdzie polańskie plemię, w górach amerykańskich, afrykańskie [C#m] bębnienie.
[E] Czuć afrykańskie palenie, nie [C#m] mówię ormiańskie jedzenie.
Świata ma szamańskie widzenie, polskie gadanie, z twoim boiskiem na scenie.
Czuję słońskie dupienie, a japońskim systemie, preferuję [C#] starowiejskie leczenie.
Poprzez miejskie brzmienie, słowiańskie grzenie.
Wioskowy raga mówi, niech poleje się stoliczna ja.
Let's get goofy, wszystkie bandy okoliczne znam.
Zmienia oblicza gra, pierwsi do bicia i do bicia, niegdyś nie oświatł Szykna, Woronicza.
Dziś, [C#m] gadka tajemnicza, jakbyś golił Hitchcocka.
Wypalam zapalniczką, plan, walefry jak kliczko mam.
Tą magiczną gadkę specyficzną, swoją publiczność, nią piję pod tą okoliczność.
No, no, no, _ _ _ no, no, _ no, no, no, no, no, no, _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ no, no, no, no.
Pomorduje na ulicach.
_ _ _ Załuje _ _ _ _ _ ziemię przy oku, tu po grogach.
Pozostał popiół za plecami, żyję bez kryz betonowy w bloku.
_ To duma tak w oczach błysy, nie zostawiamy zwłok bliskich.
Na polu bitwy mozyki mam głośno jak świnia, ale jestem swój,
mówię wprost, co mi leży na wątrobie, jestem znany.
Wiesz czego, te strony zły, no, nawet Meksykistana wpierdalają na szpito.
Wnosimy zegarki, szczęście mamy częściej niż czasem
Wyjście samym tęsknimy za łasę
Nieraz głową w ścianę, innym razem pestka
Wszystko zgodnie z prawem, nie koniec jednym kodeksa
Zmarażki na twarzach jak biedna, wychwalone na wyględy
Nie chce z nami wypić wódki, nie chce bronić, bo starejka
Nieraz tej rani, zalani w trupa, Bóg jest z nami
Poza tym zbyt wielcy wyupa, smutnik to na ustach
Idziemy ciemną drogą, tylko [E] nasze kobiety
Także są urodą, lewastwo pluje jadem
[C#] Ciemno go [D] zlazł, my, my to pamięć najlepszych [C#] czasów _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
[D] _ _ _ _ _ [C#] _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ [D#] _ _ _
_ [C#m] _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ Chcemy mieć [E] niemieckie fury, japońskie motocykle, amerykańskie buty i zaliczyć tajską [C#m] cipkę.
Mamy morze i góry, Bałtyki mur zasychle i robimy awantury, pijąc wódkę i miód pitny.
Ze słowiańskiej kultury w sobie mam słowiańską krew, wcale jej nie czuję, ale budzi czasem dziwny zew.
I gdy wybije, to robi się patetycznie, jak strzeg okam, to zabije, strząc szlokam albo wyje.
[E] Moja ekipa bez koszulek na [C#] ulicach śnieje, [E] śpiewamy kuriem, kryzanty my [C#m] złotiste.
Kultura i etyka szybko jak to znika, gdzie?
Choć każdy czuje, że dać mordę za ojczyznę chce.
Za tych co na obrzydnie kielon kurę zrobię, pij!
Słowianin, Polak wyjeżdżuje, będzie w mordę bił.
Gdy tryf bieszczadny, włączasz je w poranek, krypta clean.
Stadno z gromadnym strzelniem wpadnie do nas słaby splin.
Ukradkiem klacz, kacz się tu z kolejnym wrzaskiem, co inteligentniejsze wie, że zrobiło się w szaśnie.
[E] Literatura, wiedza i kultura, [G#] bo to znów, nie [C#m] lubię w sobie tego gbóra, chcę mieć spokój już.
_ _ _ _ _ Ej, ej, ej, ura!
Flow [E] z Poznania, tu gdzie polańskie plemię, w górach amerykańskich, afrykańskie [C#m] bębnienie.
[E] Czuć afrykańskie palenie, nie [C#m] mówię ormiańskie jedzenie.
Świata ma szamańskie widzenie, polskie gadanie, z twoim boiskiem na scenie.
Czuję słońskie dupienie, a japońskim systemie, preferuję [C#] starowiejskie leczenie.
Poprzez miejskie brzmienie, słowiańskie grzenie.
Wioskowy raga mówi, niech poleje się stoliczna ja.
Let's get goofy, wszystkie bandy okoliczne znam.
Zmienia oblicza gra, pierwsi do bicia i do bicia, niegdyś nie oświatł Szykna, Woronicza.
Dziś, [C#m] gadka tajemnicza, jakbyś golił Hitchcocka.
Wypalam zapalniczką, plan, walefry jak kliczko mam.
Tą magiczną gadkę specyficzną, swoją publiczność, nią piję pod tą okoliczność.
No, no, no, _ _ _ no, no, _ no, no, no, no, no, no, _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ no, no, no, no.
Pomorduje na ulicach.
_ _ _ Załuje _ _ _ _ _ ziemię przy oku, tu po grogach.
Pozostał popiół za plecami, żyję bez kryz betonowy w bloku.
_ To duma tak w oczach błysy, nie zostawiamy zwłok bliskich.
Na polu bitwy mozyki mam głośno jak świnia, ale jestem swój,
mówię wprost, co mi leży na wątrobie, jestem znany.
Wiesz czego, te strony zły, no, nawet Meksykistana wpierdalają na szpito.
Wnosimy zegarki, szczęście mamy częściej niż czasem
Wyjście samym tęsknimy za łasę
Nieraz głową w ścianę, innym razem pestka
Wszystko zgodnie z prawem, nie koniec jednym kodeksa
Zmarażki na twarzach jak biedna, wychwalone na wyględy
Nie chce z nami wypić wódki, nie chce bronić, bo starejka
Nieraz tej rani, zalani w trupa, Bóg jest z nami
Poza tym zbyt wielcy wyupa, smutnik to na ustach
Idziemy ciemną drogą, tylko [E] nasze kobiety
Także są urodą, lewastwo pluje jadem
[C#] Ciemno go [D] zlazł, my, my to pamięć najlepszych [C#] czasów _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
[D] _ _ _ _ _ [C#] _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _