Chords for Eripe - Jestem rozczarowaniem (prod. Nastyk)
Tempo:
94.1 bpm
Chords used:
G
A
Gm
Tuning:Standard Tuning (EADGBE)Capo:+0fret
Start Jamming...
[A] [G]
[Gm] 25 lat temu, słońce, zielona łąka, robak siadł mi na łapie, patrz jaka ładna biedronka
Zjadłem ten kurwenku o supieniu mamy, wtedy rozkminiła, że jestem jakiś niedojebany
Lata mijały, lecz krótko było bez trosk, z 10 lat młodszym bratem musiałem szybko dorosnąć
Byłem chujowym wzorem, wciąż jestem chujowym wzorem i wstydzę się patrzeć w oczy mu, kiedy spijamy pionę
W domu bywało różnie, zwykle chcesz czego nie masz, gdy wyprowadzałem się, chciałem hajsu i zrozumienia
Okazało się, że mogę sobie chcieć tak, zanim zrozumiałem, to minęło 5 lat
W tym czasie woda, woda zapita wodą i nawet jak czasem się nie zjadło, zwykle było grubo
W 2.0.1.0 ważyłem 6.0, mało z ciebie dawałem, bo nie dzieli się przez 5 lejpy, co była wtedy i jest teraz i nieważne kurwa, czy jest przypał, czy jest melans Bez piń się nie obeszło, wiadomo i to głupie, czasem od chlebania po plecach lepszy kop w dupę Teraz o hajsie będzie mi tu gadał, byle cieć, ja kiedyś by jakoś żyć, [A] musiałem stąd [G] wylecieć Przedałem ulubione płyty, by na bilet mieć, po roku nie przywiozłem prawie nic, [Gm] kurwa mać Wtedy pomyślałem, że raper to super praca, z długopisem w ręku tu nie mam w [A] ogóle kasa [G] A kiedy piszczę wersy, to czuję się królem świata, od roku nie napisałem prawie nic, [Gm] kurwa mać Jeśli się wypalam, sam nie wiem, co dalej zrobię, przecież nie gaśnie mi zapał i czuję, że [A] daję [G] ogień Skoro jestem chotem, to czemu mnie to zabija, skurwysynu, to moja ósma zielona [Gm] mila Coraz rzadziej już wracam na stare śmieci, ziomki ze szkoły, już praca i małe dzieci Ja jak się zapowiem, to mama w oknie od rana, do domu przywożę niespełnione oczekiwania Z ojcem nie gadam prawie, choć tak naprawdę podobnie, a wysyłałem płytę dosłownie, on [A] matkę na [G] oddech Z łzami w oczach chciałem ją stamtąd tak bardzo wyrwać, ale wygrała tę walkę, stąd ja wiem, że [Gm] każdą wygram Nie chcesz przysyć ani słowa o pokorze, chcesz mi radzić, owczem sobie upokorzeń Mimo, że mam może, że [G] trzy powody by żyć, to nie mam żadnego by umrzeć i dobrze [Gm] mi z tym i tak dostanie Szukam patentu na szczęście, na szczęście, nie muszę już przy tym [A] patrzeć na [G] resztę Nie dla wszystkich, ale dla mnie się dużo zmieniło, choć nienawiści nie zgubiłem, to [Gm] znalazłem miłość Wiem, kochanie, że jest trudno ze mną starać się, nie przestaję, pierścionka nie ma, tylko dlatego, że jeszcze nie stać w mnie Ale będzie, to mój czas, moje miejsce i ile bym nie zrobił dotychczas, to mogę więcej, więc biorę w ręce papier, no i piszę traki Dziś tak się łze wręcznę, że sobie wypruwam klaki, otwieram się, kurwa, to dobra wróżba Budzę się do życia, chociaż pora późna, pora późna Przeciw przeciwnościom losu, przecież przebić przez nie mogę się tu przy [A] pomocy [G] głosu, przy pomocy bliskich osób albo przy pomocy ciosów Więc nie da się mnie powstrzymać, to wreszcie zrozum [Gm] [A] [G]
[Gm]
[A] [G]
[Gm]
[A] [G]
[Gm]
[A] [G]
[Gm] 25 lat temu, słońce, zielona łąka, robak siadł mi na łapie, patrz jaka ładna biedronka
Zjadłem ten kurwenku o supieniu mamy, wtedy rozkminiła, że jestem jakiś niedojebany
Lata mijały, lecz krótko było bez trosk, z 10 lat młodszym bratem musiałem szybko dorosnąć
Byłem chujowym wzorem, wciąż jestem chujowym wzorem i wstydzę się patrzeć w oczy mu, kiedy spijamy pionę
W domu bywało różnie, zwykle chcesz czego nie masz, gdy wyprowadzałem się, chciałem hajsu i zrozumienia
Okazało się, że mogę sobie chcieć tak, zanim zrozumiałem, to minęło 5 lat
W tym czasie woda, woda zapita wodą i nawet jak czasem się nie zjadło, zwykle było grubo
W 2.0.1.0 ważyłem 6.0, mało z ciebie dawałem, bo nie dzieli się przez 5 lejpy, co była wtedy i jest teraz i nieważne kurwa, czy jest przypał, czy jest melans Bez piń się nie obeszło, wiadomo i to głupie, czasem od chlebania po plecach lepszy kop w dupę Teraz o hajsie będzie mi tu gadał, byle cieć, ja kiedyś by jakoś żyć, [A] musiałem stąd [G] wylecieć Przedałem ulubione płyty, by na bilet mieć, po roku nie przywiozłem prawie nic, [Gm] kurwa mać Wtedy pomyślałem, że raper to super praca, z długopisem w ręku tu nie mam w [A] ogóle kasa [G] A kiedy piszczę wersy, to czuję się królem świata, od roku nie napisałem prawie nic, [Gm] kurwa mać Jeśli się wypalam, sam nie wiem, co dalej zrobię, przecież nie gaśnie mi zapał i czuję, że [A] daję [G] ogień Skoro jestem chotem, to czemu mnie to zabija, skurwysynu, to moja ósma zielona [Gm] mila Coraz rzadziej już wracam na stare śmieci, ziomki ze szkoły, już praca i małe dzieci Ja jak się zapowiem, to mama w oknie od rana, do domu przywożę niespełnione oczekiwania Z ojcem nie gadam prawie, choć tak naprawdę podobnie, a wysyłałem płytę dosłownie, on [A] matkę na [G] oddech Z łzami w oczach chciałem ją stamtąd tak bardzo wyrwać, ale wygrała tę walkę, stąd ja wiem, że [Gm] każdą wygram Nie chcesz przysyć ani słowa o pokorze, chcesz mi radzić, owczem sobie upokorzeń Mimo, że mam może, że [G] trzy powody by żyć, to nie mam żadnego by umrzeć i dobrze [Gm] mi z tym i tak dostanie Szukam patentu na szczęście, na szczęście, nie muszę już przy tym [A] patrzeć na [G] resztę Nie dla wszystkich, ale dla mnie się dużo zmieniło, choć nienawiści nie zgubiłem, to [Gm] znalazłem miłość Wiem, kochanie, że jest trudno ze mną starać się, nie przestaję, pierścionka nie ma, tylko dlatego, że jeszcze nie stać w mnie Ale będzie, to mój czas, moje miejsce i ile bym nie zrobił dotychczas, to mogę więcej, więc biorę w ręce papier, no i piszę traki Dziś tak się łze wręcznę, że sobie wypruwam klaki, otwieram się, kurwa, to dobra wróżba Budzę się do życia, chociaż pora późna, pora późna Przeciw przeciwnościom losu, przecież przebić przez nie mogę się tu przy [A] pomocy [G] głosu, przy pomocy bliskich osób albo przy pomocy ciosów Więc nie da się mnie powstrzymać, to wreszcie zrozum [Gm] [A] [G]
[Gm]
[A] [G]
[Gm]
[A] [G]
[Gm]
[A] [G]
Key:
G
A
Gm
G
A
Gm
G
A
_ _ _ _ _ _ _ _
_ [A] _ [G] _ _ _ _ _ _
_ [Gm] 25 lat temu, słońce, zielona łąka, robak siadł mi na łapie, patrz jaka ładna biedronka
Zjadłem ten kurwenku o supieniu mamy, wtedy rozkminiła, że jestem jakiś niedojebany
Lata mijały, lecz krótko było bez trosk, z 10 lat młodszym bratem musiałem szybko dorosnąć
Byłem chujowym wzorem, wciąż jestem chujowym wzorem i wstydzę się patrzeć w oczy mu, kiedy spijamy pionę
W domu bywało różnie, zwykle chcesz czego nie masz, gdy wyprowadzałem się, chciałem hajsu i zrozumienia
Okazało się, że mogę sobie chcieć tak, zanim zrozumiałem, to minęło 5 lat
W tym czasie woda, woda zapita wodą i nawet jak czasem się nie zjadło, zwykle było grubo
W 2.0.1.0 ważyłem 6.0, mało z ciebie dawałem, bo nie dzieli się przez 5 lejpy, co była wtedy i jest teraz i nieważne kurwa, czy jest przypał, czy jest melans Bez piń się nie obeszło, wiadomo i to głupie, czasem od chlebania po plecach lepszy kop w dupę Teraz o hajsie będzie mi tu gadał, byle cieć, ja kiedyś by jakoś żyć, [A] musiałem stąd [G] wylecieć Przedałem ulubione płyty, by na bilet mieć, po roku nie przywiozłem prawie nic, [Gm] kurwa mać Wtedy pomyślałem, że raper to super praca, z długopisem w ręku tu nie mam w [A] ogóle kasa [G] A kiedy piszczę wersy, to czuję się królem świata, od roku nie napisałem prawie nic, [Gm] kurwa mać Jeśli się wypalam, sam nie wiem, co dalej zrobię, przecież nie gaśnie mi zapał i czuję, że [A] daję [G] ogień Skoro jestem chotem, to czemu mnie to zabija, skurwysynu, to moja ósma zielona [Gm] mila Coraz rzadziej już wracam na stare śmieci, ziomki ze szkoły, już praca i małe dzieci Ja jak się zapowiem, to mama w oknie od rana, do domu przywożę niespełnione oczekiwania Z ojcem nie gadam prawie, choć tak naprawdę podobnie, a wysyłałem płytę dosłownie, on [A] matkę na [G] oddech Z łzami w oczach chciałem ją stamtąd tak bardzo wyrwać, ale wygrała tę walkę, stąd ja wiem, że [Gm] każdą wygram Nie chcesz przysyć ani słowa o pokorze, chcesz mi radzić, owczem sobie upokorzeń Mimo, że mam może, że [G] trzy powody by żyć, to nie mam żadnego by umrzeć i dobrze [Gm] mi z tym i tak dostanie Szukam patentu na szczęście, na szczęście, nie muszę już przy tym [A] patrzeć na [G] resztę Nie dla wszystkich, ale dla mnie się dużo zmieniło, choć nienawiści nie zgubiłem, to [Gm] znalazłem miłość Wiem, kochanie, że jest trudno ze mną starać się, nie przestaję, pierścionka nie ma, tylko dlatego, że jeszcze nie stać w mnie Ale będzie, to mój czas, moje miejsce i ile bym nie zrobił dotychczas, to mogę więcej, więc biorę w ręce papier, no i piszę traki Dziś tak się łze wręcznę, że sobie wypruwam klaki, otwieram się, kurwa, to dobra wróżba Budzę się do życia, chociaż pora późna, pora późna Przeciw przeciwnościom losu, przecież przebić przez nie mogę się tu przy [A] pomocy [G] głosu, przy pomocy bliskich osób albo przy pomocy ciosów Więc nie da się mnie powstrzymać, to wreszcie zrozum [Gm] _ _ _ _ _ _ [A] _ [G] _ _ _ _ _ _
_ [Gm] _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
_ [A] _ [G] _ _ _ _ _ _
_ [Gm] _ _ _ _ _ _ _
_ [A] _ [G] _ _ _ _ _ _
_ [Gm] _ _ _ _ _ _ _
_ [A] _ [G] _ _ _ _ _ _
_ [A] _ [G] _ _ _ _ _ _
_ [Gm] 25 lat temu, słońce, zielona łąka, robak siadł mi na łapie, patrz jaka ładna biedronka
Zjadłem ten kurwenku o supieniu mamy, wtedy rozkminiła, że jestem jakiś niedojebany
Lata mijały, lecz krótko było bez trosk, z 10 lat młodszym bratem musiałem szybko dorosnąć
Byłem chujowym wzorem, wciąż jestem chujowym wzorem i wstydzę się patrzeć w oczy mu, kiedy spijamy pionę
W domu bywało różnie, zwykle chcesz czego nie masz, gdy wyprowadzałem się, chciałem hajsu i zrozumienia
Okazało się, że mogę sobie chcieć tak, zanim zrozumiałem, to minęło 5 lat
W tym czasie woda, woda zapita wodą i nawet jak czasem się nie zjadło, zwykle było grubo
W 2.0.1.0 ważyłem 6.0, mało z ciebie dawałem, bo nie dzieli się przez 5 lejpy, co była wtedy i jest teraz i nieważne kurwa, czy jest przypał, czy jest melans Bez piń się nie obeszło, wiadomo i to głupie, czasem od chlebania po plecach lepszy kop w dupę Teraz o hajsie będzie mi tu gadał, byle cieć, ja kiedyś by jakoś żyć, [A] musiałem stąd [G] wylecieć Przedałem ulubione płyty, by na bilet mieć, po roku nie przywiozłem prawie nic, [Gm] kurwa mać Wtedy pomyślałem, że raper to super praca, z długopisem w ręku tu nie mam w [A] ogóle kasa [G] A kiedy piszczę wersy, to czuję się królem świata, od roku nie napisałem prawie nic, [Gm] kurwa mać Jeśli się wypalam, sam nie wiem, co dalej zrobię, przecież nie gaśnie mi zapał i czuję, że [A] daję [G] ogień Skoro jestem chotem, to czemu mnie to zabija, skurwysynu, to moja ósma zielona [Gm] mila Coraz rzadziej już wracam na stare śmieci, ziomki ze szkoły, już praca i małe dzieci Ja jak się zapowiem, to mama w oknie od rana, do domu przywożę niespełnione oczekiwania Z ojcem nie gadam prawie, choć tak naprawdę podobnie, a wysyłałem płytę dosłownie, on [A] matkę na [G] oddech Z łzami w oczach chciałem ją stamtąd tak bardzo wyrwać, ale wygrała tę walkę, stąd ja wiem, że [Gm] każdą wygram Nie chcesz przysyć ani słowa o pokorze, chcesz mi radzić, owczem sobie upokorzeń Mimo, że mam może, że [G] trzy powody by żyć, to nie mam żadnego by umrzeć i dobrze [Gm] mi z tym i tak dostanie Szukam patentu na szczęście, na szczęście, nie muszę już przy tym [A] patrzeć na [G] resztę Nie dla wszystkich, ale dla mnie się dużo zmieniło, choć nienawiści nie zgubiłem, to [Gm] znalazłem miłość Wiem, kochanie, że jest trudno ze mną starać się, nie przestaję, pierścionka nie ma, tylko dlatego, że jeszcze nie stać w mnie Ale będzie, to mój czas, moje miejsce i ile bym nie zrobił dotychczas, to mogę więcej, więc biorę w ręce papier, no i piszę traki Dziś tak się łze wręcznę, że sobie wypruwam klaki, otwieram się, kurwa, to dobra wróżba Budzę się do życia, chociaż pora późna, pora późna Przeciw przeciwnościom losu, przecież przebić przez nie mogę się tu przy [A] pomocy [G] głosu, przy pomocy bliskich osób albo przy pomocy ciosów Więc nie da się mnie powstrzymać, to wreszcie zrozum [Gm] _ _ _ _ _ _ [A] _ [G] _ _ _ _ _ _
_ [Gm] _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
_ [A] _ [G] _ _ _ _ _ _
_ [Gm] _ _ _ _ _ _ _
_ [A] _ [G] _ _ _ _ _ _
_ [Gm] _ _ _ _ _ _ _
_ [A] _ [G] _ _ _ _ _ _