Kizo - PATOCELEBRYTA (prod. Sergiusz) Chords
Tempo:
80.525 bpm
Chords used:
Bm
B
Tuning:Standard Tuning (EADGBE)Capo:+0fret
Start Jamming...
[Bm]
Wszystkie dnia to nowe święto, byważ gdybym nie odbierał
Halo Ziemia jak ręce interwały, ja powiem o sukcesie wtedy, no to żeś mi przerwał
Całe życie w dresie, dusza ubrana w keflor
Z prostytutkami na hejkast, zamień na bukier
A to celebryta, raper, biorę diabła na HD
Mam anioła na masce, pokazałem Burj Khalifa, potem zrobiłem Alaska
Serwałem Żyrandol, ale na nasz backstage nie ma fiastu prasa
Się zgadzano, wi młodzi raperzy to groźna rasa, beatbull w obcasach
Cztery paki, treść, a pięć jednostek HGH, na afterbiechałem po NDNA
Twój karnet był do września, u mnie działa góra z jan
Co miesiąc będę wbijał se na ławę do WK
Uśmiech jak dziesięć koła z łodówek, nie milion dolarów
Za to mam milion wymówek, żeby nie iść do programów
Żadnych tych pił ostnych, ani tych na temat kraju
Bo siedziałbym ze skumplami, posadzili mi kompana
Dlatego bywam samotny, przytul skarby, ja nie jestem zazdrosny
O innych bez przesady, może z pierwszych stady
Trochę, wezmę ci taksi do domu, potem
Każdy dzień to nowe święto, bywasz gdybym nie odbierał
Halo, ziemia, ja kręcę i przerwał
Rapowiem osób w dresie, wtedy no to żeś przerwał
Całe życie w dresie, dusza ubrana w kewlor
Z prosty tutkami, na hejkast, zamina bakier
A to, celebryta, raper, biorę diabła na chatę
Mam Anioła na masce, pokazałem Burj Khalife
Potem zrobiłem Alaskę
Mógłbym zaprosić tu Matę, poczesnować go tematem
Ale nie mamy czasu, oboje, obaj walczymy ze światem
A to, celebryty, chcą mieć teraz wszędzie, również na komendzie
Jak za dużo gadasz, to przejdziemy na ty, ty kurwo, [B] kofidencie
Nie byłem tym pilnym uświęt, dwanaście lat temu [Bm] pojechałem polskim busem
Spotkać się z Lewczukiem i Bonusem
Wielkie dzięki za otwarcie drzwi, chociaż nie muszę
Pieniądz nie był kluczem, gdy inni walili puce
Odecz duszę?
Ale za co?
Zeszłe serce?
Ale na co dywan?
Od bloku do lambo jest korki z tacą
Ściągam szlaf, robię się w kuluary
Dziennikarze mnie pytają, czy ściągnę też okulary
Ja mam diamentowe płyty
A ty, wielcy zdziwiony, pytasz, kto tego słucha
Za to jak patrzę na twój ryj zryty
To wcale nie jestem zdziwiony, że nic nie ruchasz
Każdy dzień to nowe święto, bywasz, gdybym nie odbierał
Halo, ziemia, jak ręce i wyrwały
Jak powiem o sukcesie, wtedy no to, żeś przerwał
Całe życie w dresie, dusza ubrana w kewlor
Z prostytutkami na hejkast
Zamina bakier, a to, zelebryta rapper
Biorę diabła na chatę, mam anioła na matkę
Pokazałem Burcz Halifę, bo ten zrobił Alaskę
Wszystkie dnia to nowe święto, byważ gdybym nie odbierał
Halo Ziemia jak ręce interwały, ja powiem o sukcesie wtedy, no to żeś mi przerwał
Całe życie w dresie, dusza ubrana w keflor
Z prostytutkami na hejkast, zamień na bukier
A to celebryta, raper, biorę diabła na HD
Mam anioła na masce, pokazałem Burj Khalifa, potem zrobiłem Alaska
Serwałem Żyrandol, ale na nasz backstage nie ma fiastu prasa
Się zgadzano, wi młodzi raperzy to groźna rasa, beatbull w obcasach
Cztery paki, treść, a pięć jednostek HGH, na afterbiechałem po NDNA
Twój karnet był do września, u mnie działa góra z jan
Co miesiąc będę wbijał se na ławę do WK
Uśmiech jak dziesięć koła z łodówek, nie milion dolarów
Za to mam milion wymówek, żeby nie iść do programów
Żadnych tych pił ostnych, ani tych na temat kraju
Bo siedziałbym ze skumplami, posadzili mi kompana
Dlatego bywam samotny, przytul skarby, ja nie jestem zazdrosny
O innych bez przesady, może z pierwszych stady
Trochę, wezmę ci taksi do domu, potem
Każdy dzień to nowe święto, bywasz gdybym nie odbierał
Halo, ziemia, ja kręcę i przerwał
Rapowiem osób w dresie, wtedy no to żeś przerwał
Całe życie w dresie, dusza ubrana w kewlor
Z prosty tutkami, na hejkast, zamina bakier
A to, celebryta, raper, biorę diabła na chatę
Mam Anioła na masce, pokazałem Burj Khalife
Potem zrobiłem Alaskę
Mógłbym zaprosić tu Matę, poczesnować go tematem
Ale nie mamy czasu, oboje, obaj walczymy ze światem
A to, celebryty, chcą mieć teraz wszędzie, również na komendzie
Jak za dużo gadasz, to przejdziemy na ty, ty kurwo, [B] kofidencie
Nie byłem tym pilnym uświęt, dwanaście lat temu [Bm] pojechałem polskim busem
Spotkać się z Lewczukiem i Bonusem
Wielkie dzięki za otwarcie drzwi, chociaż nie muszę
Pieniądz nie był kluczem, gdy inni walili puce
Odecz duszę?
Ale za co?
Zeszłe serce?
Ale na co dywan?
Od bloku do lambo jest korki z tacą
Ściągam szlaf, robię się w kuluary
Dziennikarze mnie pytają, czy ściągnę też okulary
Ja mam diamentowe płyty
A ty, wielcy zdziwiony, pytasz, kto tego słucha
Za to jak patrzę na twój ryj zryty
To wcale nie jestem zdziwiony, że nic nie ruchasz
Każdy dzień to nowe święto, bywasz, gdybym nie odbierał
Halo, ziemia, jak ręce i wyrwały
Jak powiem o sukcesie, wtedy no to, żeś przerwał
Całe życie w dresie, dusza ubrana w kewlor
Z prostytutkami na hejkast
Zamina bakier, a to, zelebryta rapper
Biorę diabła na chatę, mam anioła na matkę
Pokazałem Burcz Halifę, bo ten zrobił Alaskę
Key:
Bm
B
Bm
B
Bm
B
Bm
B
[Bm] _ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ Wszystkie dnia to nowe święto, byważ gdybym nie odbierał
Halo Ziemia jak ręce interwały, ja powiem o sukcesie wtedy, no to żeś mi przerwał
Całe życie w dresie, dusza ubrana w keflor
Z prostytutkami na hejkast, zamień na bukier
A to celebryta, raper, biorę diabła na HD
Mam anioła na masce, pokazałem Burj Khalifa, potem zrobiłem Alaska
_ _ Serwałem Żyrandol, ale na nasz backstage nie ma fiastu prasa
Się zgadzano, wi młodzi raperzy to groźna rasa, beatbull w obcasach
Cztery paki, treść, a pięć jednostek HGH, na afterbiechałem po NDNA
Twój karnet był do września, u mnie działa góra z jan
Co miesiąc będę wbijał se na ławę do WK
Uśmiech jak dziesięć koła z łodówek, nie milion dolarów
Za to mam milion wymówek, żeby nie iść do programów
Żadnych tych pił ostnych, ani tych na temat kraju
Bo siedziałbym ze skumplami, posadzili mi kompana
Dlatego bywam samotny, przytul skarby, ja nie jestem zazdrosny
O innych bez przesady, może z pierwszych stady
Trochę, wezmę ci taksi do domu, potem
Każdy dzień to nowe święto, bywasz gdybym nie odbierał
Halo, ziemia, ja kręcę i przerwał
Rapowiem osób w dresie, wtedy no to żeś przerwał
Całe życie w dresie, dusza ubrana w kewlor
Z prosty tutkami, na hejkast, zamina bakier
A to, celebryta, raper, biorę diabła na chatę
Mam Anioła na masce, pokazałem Burj Khalife
Potem zrobiłem Alaskę
Mógłbym zaprosić tu Matę, poczesnować go tematem
Ale nie mamy czasu, oboje, obaj walczymy ze światem
A to, celebryty, chcą mieć teraz wszędzie, również na komendzie
Jak za dużo gadasz, to przejdziemy na ty, ty kurwo, [B] kofidencie
Nie byłem tym pilnym uświęt, dwanaście lat temu [Bm] pojechałem polskim busem
Spotkać się z Lewczukiem i Bonusem
Wielkie dzięki za otwarcie drzwi, chociaż nie muszę
Pieniądz nie był kluczem, gdy inni walili puce
Odecz duszę?
Ale za co?
Zeszłe serce?
Ale na co dywan?
Od bloku do lambo jest korki z tacą
Ściągam szlaf, robię się w kuluary
Dziennikarze mnie pytają, czy ściągnę też okulary
Ja mam diamentowe płyty
A ty, wielcy zdziwiony, pytasz, kto tego słucha
Za to jak patrzę na twój ryj zryty
To wcale nie jestem zdziwiony, że nic nie ruchasz
Każdy dzień to nowe święto, bywasz, gdybym nie odbierał
Halo, ziemia, jak ręce i wyrwały
Jak powiem o sukcesie, wtedy no to, żeś przerwał
Całe życie w dresie, dusza ubrana w kewlor
Z prostytutkami na hejkast
Zamina bakier, a to, zelebryta rapper
Biorę diabła na chatę, mam anioła na matkę
Pokazałem Burcz Halifę, bo ten zrobił Alaskę _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ Wszystkie dnia to nowe święto, byważ gdybym nie odbierał
Halo Ziemia jak ręce interwały, ja powiem o sukcesie wtedy, no to żeś mi przerwał
Całe życie w dresie, dusza ubrana w keflor
Z prostytutkami na hejkast, zamień na bukier
A to celebryta, raper, biorę diabła na HD
Mam anioła na masce, pokazałem Burj Khalifa, potem zrobiłem Alaska
_ _ Serwałem Żyrandol, ale na nasz backstage nie ma fiastu prasa
Się zgadzano, wi młodzi raperzy to groźna rasa, beatbull w obcasach
Cztery paki, treść, a pięć jednostek HGH, na afterbiechałem po NDNA
Twój karnet był do września, u mnie działa góra z jan
Co miesiąc będę wbijał se na ławę do WK
Uśmiech jak dziesięć koła z łodówek, nie milion dolarów
Za to mam milion wymówek, żeby nie iść do programów
Żadnych tych pił ostnych, ani tych na temat kraju
Bo siedziałbym ze skumplami, posadzili mi kompana
Dlatego bywam samotny, przytul skarby, ja nie jestem zazdrosny
O innych bez przesady, może z pierwszych stady
Trochę, wezmę ci taksi do domu, potem
Każdy dzień to nowe święto, bywasz gdybym nie odbierał
Halo, ziemia, ja kręcę i przerwał
Rapowiem osób w dresie, wtedy no to żeś przerwał
Całe życie w dresie, dusza ubrana w kewlor
Z prosty tutkami, na hejkast, zamina bakier
A to, celebryta, raper, biorę diabła na chatę
Mam Anioła na masce, pokazałem Burj Khalife
Potem zrobiłem Alaskę
Mógłbym zaprosić tu Matę, poczesnować go tematem
Ale nie mamy czasu, oboje, obaj walczymy ze światem
A to, celebryty, chcą mieć teraz wszędzie, również na komendzie
Jak za dużo gadasz, to przejdziemy na ty, ty kurwo, [B] kofidencie
Nie byłem tym pilnym uświęt, dwanaście lat temu [Bm] pojechałem polskim busem
Spotkać się z Lewczukiem i Bonusem
Wielkie dzięki za otwarcie drzwi, chociaż nie muszę
Pieniądz nie był kluczem, gdy inni walili puce
Odecz duszę?
Ale za co?
Zeszłe serce?
Ale na co dywan?
Od bloku do lambo jest korki z tacą
Ściągam szlaf, robię się w kuluary
Dziennikarze mnie pytają, czy ściągnę też okulary
Ja mam diamentowe płyty
A ty, wielcy zdziwiony, pytasz, kto tego słucha
Za to jak patrzę na twój ryj zryty
To wcale nie jestem zdziwiony, że nic nie ruchasz
Każdy dzień to nowe święto, bywasz, gdybym nie odbierał
Halo, ziemia, jak ręce i wyrwały
Jak powiem o sukcesie, wtedy no to, żeś przerwał
Całe życie w dresie, dusza ubrana w kewlor
Z prostytutkami na hejkast
Zamina bakier, a to, zelebryta rapper
Biorę diabła na chatę, mam anioła na matkę
Pokazałem Burcz Halifę, bo ten zrobił Alaskę _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _